Uszyłam trzy fartuszki dla całej rodzinki. No, prawie całej, bo Adela odmówiła współpracy ;). Za to mama, tata i mała Werka zyskali stroje ochronne do gotowania. A ja nie mogę się doczekać, aż będę mogła powiedzieć: "Tomek, oddaj fartucha!". :D
Gdzie kucharki dwie i jeden kucharz,
tam zawsze coś smacznego wyniuchasz!
;)