Parę miesięcy temu, ku niezadowoleniu mojego męża, przywiozłam od mamy szafkę, którą ona przeznaczyła do wyrzucenia, a której ja postanowiłam dać "drugie życie". I szafka sobie tak stała, stała, zagracała przedpokój i...
nabiła nam mnóstwo siniaków. Ostatnio już byłam gotowa ją wyrzucić, ale gdy mój mąż o tym usłyszał, to stwierdził, że skoro tyle się z nią męczyliśmy, mijając ją codziennie w ciasnym przejściu, to choćbym miała stanąć na głowie, mam znaleźć dla niej zastosowanie, ażeby ta nasza siniakowa ofiara nie poszła na marne :).
Wymyśliłam więc jej taką metamorfozę:
1) Szafka tuż przed zmianą, jeszcze nie wie, co ją czeka:
2) Narzędzia zbrodni: papier ścierny, farba tablicowa czarna, nowe gałki, uchwyt do papieru ściernego, pędzel.
3) Nie mam zdjęć z procesu przemiany, więc zamieszczam już gotową szafkę w swoim środowisku naturalnym, to jest w pokoju Werki:
4) Werka też przyłożyła rękę do tej przemiany:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz podzielić się ze mną swoją opinią.