U Werci po staremu. Mimo kilku zmian (największą jest łóżko, o którym już wspominałam), kolorystyka pozostała ta sama. Wciąż króluje mięta.
W moim odczuciu jest taka delikatna, dziewczęca (choć w chłopięcych pokojach też świetnie wygląda!), a przy tym mniej nachalna niż róż, nawet ten pudrowy.
W pokoju mojej córci nie zabrakło różu, choć występuje tylko w pojedynczych akcentach. W takiej ilości najbardziej mi się podoba. Myślę, że nie potrzeba różu w każdym zakamarku pomieszczenia, by było widać, że tu mieszka dziewczynka.
Żeby nie było zbyt słodko, dałam kilka mocnych czarnych i czarno-białych akcentów, jak tablica, szafka pomalowana przeze mnie farbą tablicową, obrus w mozaikę, dywan czy kosz na zabawki.
Kosz szyłam własnoręcznie metodą prób i błędów. Niestety więcej błędów niż prób w tym moim szyciu, więc kosz jest do totalnej poprawki (a raczej po prostu wymiany, gdy znajdę czas na uszycie nowego). Całe szczęście, znalazłam fajny tutorial z szycia kosza na zabawki, dzięki któremu wiem, co zrobiłam źle i nie popełnię kolejny raz tych samych błędów.
Póki co kosz stoi u Wery, ustawiony nieudolnym zszyciem do ściany.
Towarzystwo usypiające w komplecie :)
Komplet do herbaty i garnki czekają na zabawę.
Na koniec jeszcze raz miętowe królestwo w całej okazałości:
Pozdrawiam,
śliczny ten miętowy pokoik, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo, Gosiu :) też pozdrawiam!
Usuń