W ramach prezentu świątecznego zamówiłam sobie parę metrów dzianiny dresowej w różnych kolorach. Gdy do mnie dotarły, byłam już teoretycznie świetnie przygotowana na to, jak szyć dzianinę na stębnówce. Przeczytałam internety wzdłuż i wszerz, dowiedziałam się o stopce z górnym prowadzeniem materiału (podobno świetna, nie wiem, bo koniec końców nie nabyłam jej), o podkładaniu flizeliny, o ściegach elastycznych...
W teorii wszystko pięknie wyglądało, oczami wyobraźni widziałam już te kolorowe sukienki dla Wery, kominy dla nas, spodnie dresowe z zakładkami...eh... okazało się jednak, że teoria ma niewiele wspólnego z praktyką i moja maszyna po prostu nie chciała szyć dzianiny. Po całym popołudniu prób poddałam się i postanowiłam, że powykrawam sobie materiały, zepnę szpilkami i tak przygotowane poczekają na kolejną naszą wizytę u mojej mamy (która jest szczęśliwą posiadaczką overlocka). Udało się nam w ostatni weekend. Nie ukrywam, że byłam bardzo ciekawa efektu końcowego. Z przygotowanych przeze mnie kawałków materiału moja mama zszyła dla całej naszej trójki po czapce i kominie. Po powrocie do domu wykończyłam to, co trzeba było zszyć ręcznie i voila! Kominy i czapki są gotowe. Nie mam zdjęć zestawów mojego i Tomka na modelach, ale za to Werka chętnie pozowała podczas wyprawy na sanki:
Królicze uszka dodają uroku małemu szkrabowi (przetestowane na okolicznych babciach):
Mój komin:
Zestaw Tomka:
A dziś, korzystając z "wolnego" dnia, spróbowałam czegoś nowego...
Efektami pochwalę się w najbliższym czasie, ale już mogę powiedzieć, że zakochałam się w Zpagetti. <3
zajrzyj tu:
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/gAY9_4PfWbg
https://youtu.be/CmGwM2O68p4