poniedziałek, 25 czerwca 2012

Taca na... kota


Tackę kupiłam w szale zakupów przedświątecznych w TK Maxx. Kolor miała taki sam, jak teraz, jednak na dnie miała typowo bożonarodzeniowy wzór (liście i owoce ostrokrzewu).

Chcąc przedłużyć jej żywot, po świętach zabrałam się za dzieło zniszczenia. Zachowałam oryginalny, przepiękny kolor (coś jakby zgniły szary), natomiast na dnie tacy zrobiłam "zielnik" - po pomalowaniu beżową farbą akrylową, nakleiłam powycinane z serwetek roślinki polne. Zdecydowałam się na dwuskładnikowy crackle, a następnie brązową patyną wyeksponowałam spękania. Po patynie zabezpieczyłam tackę matowym lakierem w sprayu.

Obecnie taca włóczy się po całym domu, a jej największym fanem został kot.

Zdjęć lepszej jakości celowo nie zamieszczam, żeby nie było widać niedociągnięć ;-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz podzielić się ze mną swoją opinią.