sobota, 15 grudnia 2012

małe, a cieszy


Zaraz jadę do Tucholi zebrać plony z okazji urodzin;) Zamówiłam sobie parę deko-cudów robionych ręcznie przez koleżankę mojej mamy (zamieszczałam już tu kiedyś linka do jej strony na facebooku),
a także urodzinowe ciasto od babci. A przy okazji zawożę zamówione przez mamę etykietki. No i nie byłabym sobą, gdybym ich nie sfotografowała.


Przy okazji na mini sesję załapała się świeżo pomalowana przeze mnie ściana w sypialni. Przepis na kolor? Pół butelki wina oraz poalkoholowa kreatywność i odwaga w mieszaniu chyba 6 różnych, pozostałych po poprzednim malowaniu, farb. Wykonanie? Pędzel i nieustająca modlitwa, żeby wystarczyło tej mieszanki na wszystkie ściany, bo nie powtórzyłabym jeszcze raz tego koloru. Efekt? Trzy ściany w kolorze zachmurzonego nieba pięknie komponujące się z białą, postarzana boazerią na czwartej.

:)







1 komentarz:

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz podzielić się ze mną swoją opinią.